Tajemnica istnienia

Jakub Jóźwicki
4 min readApr 4, 2021

Covid-19 pokazał nam jak blisko nas może być śmierć. Może są ludzie, którzy od niej uciekają. Twierdzą, że pandemii nie ma, że jest grypa i przeziębienie. Fakt śmierci jest jednak oczywisty i trzeba się z nim zmierzyć.

Jeśli mózg przestaje działać, wraz z jego wyłączeniem się ginie moja “ja”, to dlaczego tak jest? Dlaczego tak jesteśmy skonstruowani, że jesteśmy “ulotni”? Nie mamy metody naukowej do sprawdzenia życia po śmierci, możemy tylko mieć filozofię albo religię. Jeśli zniknę, to dlaczego istnieję?

Od t(0) do teraz

Historia czasu zaczyna się od wielkiego wybuchu. Z inifinitezymalnie małego punktu “wybuch” czas i materia. Zdefiniowane zostały prawa fizyki. Albo zostały one sparametryzowane. W momencie t(0) ustalone były kwarki, to w jaki sposób tworzą one protony, neutrony, elektrony a te z kolei atomy różnorodnych pierwiastków i właściwości tych pierwiastków, co potem wpłynie na możliwe do powstania cząsteczki, aminokwasy i białka, gwiazdy i planety. Wszystkie te właściwości są cechami własnymi rzeczy, nie są ewolucyjne, są stałe. W momencie t(0) było wiadomo, że materia wybuchnie, a potem zacznie stygnąć i łączyć się ze sobą, że powstaną gwiazdy i planety. Było prawdopodobne, że powstaną długołańcuchowe cząsteczki (polimery), aminokwasy i białka. Mamy adeninę, cytozyną, guaninę, tyminę/uracyl kodujące RNA i DNA. Dlaczego do kwasów nukleinowych doklejały się nowe kawałki, które prowadziły do powstawania bardziej skomplikowanych organizmów? Dlaczego białka się replikują? Nie wiadomo. Świat żywy w skali mikro jest szalenie skomplikowany. Widać jednak w tym jeden cel: kontynuacja istnienia. Raz zaistniałe na ziemi życie kontynuuje swoje istnienie. Nauka nie jest w stanie złapać (i sztucznie odtworzyć) momentu przejścia od materii nieożywionej do ożywionej. Nauka wymięka. Spróbujmy szukać odpowiedzi w judaizmie.

Pierwiastek życia

Księga Rodzaju opisuje dzień 6. stworzenia używając sformułowania “wszystko co porusza się po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia”. “Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą”. Widzimy tutaj siłę napędzającą, podstawową regułę kontynuacji istnienia.

Celowość

W historii naszego świata, którą widzimy, możemy dostrzec celowość. Nawet jeśli nauka będzie w stanie wyjaśnić jak powstały organizmy żywe z materii nieożywionej, to nadal mamy ciąg zdarzeń zakończony sukcesem. Dlaczego nie było takiego etapu, na którym coś się nie udało i wszechświat się zapadł do punktu początkowego (po czym historia się powtarza, ale z innymi parametrami) albo pozostał w chaosie?A może tak było i to co widzimy jest kolejną już iteracją. W takim wypadku jest jakieś kryterium sukcesu, którym jest stabilność obserwowanego układu. Jeśli założymy, że wszechświatów jest nieskończenie wiele (aleph 0) i nasz “lokalny” sukces jest tylko wynikiem funkcjonowania rachunku prawdopodobieństwa (wielkość próby razy prawdopodobieństwo dojścia układu do inteligentnych form życia) to nadal mamy problem z celowością w naszym wszechświecie, bo jest on wyjątkowy.

Wszechświaty równoległe

Prawdopodobieństwo powstania cząstek elementarnych razy prawdopodobieństwo dla atomów, potem pomnożone przez prawdopodobieństwo dla związków chemicznych, dla planet i gwiazd, dla życia, dla człowieka, pomnożone przez prawdopodobieństwa stabilności poszczególnych komponentów i mechanizmów. Wynikowe prawdopodobieństwo to coś niewiele powyżej zera. Poza tym nie mamy żadnych dowodów fizyki obserwacyjnej na wszechświaty równoległe. Przy liczności aleph 0 przynajmniej jeden powinien ulec widocznemu i mierzalnemu zniszczeniu.

Wszechświaty jeden po drugim

Przy podejściu iteracyjnym moglibyśmy mieć powstające i umierające kolejno po sobie wszechświaty. Jeśli nasz by kiedyś się skurczył do punktu i z niego powstał nowy, dalej jeśli nowy miałby niekorzystne dla istnienia długoterminowego zasady fizyki, to jego czas życia byłby krótki. W podejściu iteracyjnym mamy do czynienia z kolejnymi wszechświatami oddzielonymi od siebie wielki wybuchami. Nasz znowu jest unikalny, bo ma skomplikowane kryterium sukcesu o prawdopodobieństwie wynikowym zbliżonym do zera. Załóżmy przez moment, że hipoteza iteracyjna jest słuszna i prawdopodobieństwo sukcesu (zdefiniowane jako powstanie stabilnego świata i człowieka) ma wielkość gwarantującą sukces w odpowiedniej liczbie iteracji. Wtedy musi istnieć skończony zbiór parametrów inicjalnych wszechświata (fizyka). Wartości pojedynczego parametru mogą być dyskretne lub ciągłe. Ilość wszystkich kombinacji to continuum. Prawdopodobieństwo sukcesu jest bliskie zeru, co przeczy startowemu założeniu. Poza tym ktoś musi “rzucać kostką” żeby wybrać wartości parametrów inicjalnych. Alternatywnie iteracje muszą być ewolucyjne i inteligentne, dążące iteracyjnie do sukcesu (algorytm genetyczny). Algorytm genetyczny musi mieć funkcję oceniającą. Idea rzutu kostką i chaosu przeczy idei uporządkowania i warunku sukcesu. Musi postulować tutaj istnienie zewnętrznej funkcji oceniającej i zewnętrznego zapisywania stanu parametrów, czyli postulujemy istnienie stwórcy.

Wszechświat ewolucyjny

Spróbujmy zastanowić się, czy wszechświat może być w 100% ewolucyjny. Załóżmy, że od momentu t(0) działa niedeterministyczna maszyna Turinga, który z obecnie istniejącego wszechświata tworzy kopie ze zmodyfikowanymi parametrami jego działania w momentach, kiedy trzeba podjąć decyzję wpływającą na istnienie wszechświata. Nie możemy postulować, że wynikiem działania będzie tylko jeden sukces i jeden wszechświat. Momenty decyzyjne z jednego wszechświata mogą stworzyć wiele jego kopii. Tu jednak pojawia się pytanie (także w kontekście efektu motyla) czym są momenty decyzyjne. Czas jest skwantowany, nie jest ciągły. Wielkości fizyczne też są skwantowane (patrz: stała Plancka). Czy zatem każda dyskretna zmiana stanu wszechświata powoduje przejście w dół drzewa obliczeniowego maszyny Turinga? Nie obserwujemy tego efektu, nie widzimy wszechświatów równoległych. Poza tym jeśli założymy, że zasada zachowania energii jest uniwersalna, to przy każdym rozgałęzianiu się wszechświatów ich energia powinna maleć aż do zamarznięcia — nie widzimy tego.

Wróćmy do wszechświatów równoległych. Żeby osiągnąć minimum jeden sukces musi być ich stworzone continuum, wszystkie permutacje parametrów inicjalnych. Do tego potrzebny jest mechanizm skoncentrowany na celu. Posługując się brzytwą Ockhama (heurystyką prostego rozwiązania) można dojść do wniosku, że nasz wszechświat mógłby powstać bezpośrednio taki jaki jest, czyli że jest zaplanowany.

Sign up to discover human stories that deepen your understanding of the world.

Free

Distraction-free reading. No ads.

Organize your knowledge with lists and highlights.

Tell your story. Find your audience.

Membership

Read member-only stories

Support writers you read most

Earn money for your writing

Listen to audio narrations

Read offline with the Medium app

Jakub Jóźwicki
Jakub Jóźwicki

No responses yet

Write a response